Też byłam w psychiatryku i masz w 100 % racjeu nas personel był okropny poniżali nas i jeśli sie na kogoś krzywo spojżało zapinali nas w pasy albo dawali zastrzyki.Gdyby nie te pielegniarki atmosfera by była nawet fajna,ludzie są mega świetni rozumieja cie bo przezywaja podobne rzeczy ja byłam
W szpitalu został wprowadzony cały szereg procedur ogólnych mających na celu podniesienie bezpieczeństwa pacjentów i pracowników w czasie epidemii koronawirusa. Wprowadzono obowiązkowy pomiar temperatury wszystkich osób wchodzących do szpitala, zorganizowano komunikację w szpitalu w taki sposób by nie krzyżowały się drogi
Witaj, mój brat właśnie wyszedł ze szpitala psychiatrycznego po dwu miesięcznym pobycie.Byłam u niego codziennie po kilka godzin, więc widziałam jak tam jest na codzień.Jak sam brat stwierdził nie jest tak źle jak myślał.Po zawiezeniu go na szpitalną izbę przyjęć był oczywiście protest, że nie wyraża zgody na pobyt itd.W końcu zgodził się, w związku z tym że był
Dlatego też, pasy zabezpieczające są elementem obowiązkowym każdego szpitalu czy placówki medycznej. Wykorzystywane są zarówno w przypadku starszych jak i dzieci. Wysoka wytrzymałość i łatwość montażu utrzyma nawet największy nacisk i szarpanie – dzięki nim uniknie się korozji, porwań czy niebezpiecznych dla zdrowia
Osoba chora psychicznie może być przyjęta do szpitala psychiatrycznego bez zgody wymaganej w art. 22 tylko wtedy, gdy jej dotychczasowe zachowanie wskazuje na to, że z powodu tej choroby zagraża bezpośrednio własnemu życiu albo życiu lub zdrowiu innych osób.
Wyzwania i ryzyka. W ostatnich latach wiele szpitali i innych placówek ochrony zdrowia przeprowadziło wdrożenie Systemu Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji, zgodnego z normą ISO/IEC 27001. Jednym z najbardziej mobilizujących argumentów za podjęciem decyzji o wdrożeniu tego systemu i przeprowadzeniu procesu certyfikacji w tych
. Pierwsza kategoria sytuacji, gdy można stosować przymus bezpośredni, to dopuszczenie się przez pacjenta zamachu na własne życie lub zdrowie. O zastosowaniu przymusu bezpośredniego decyduje lekarz, który określa rodzaj zastosowanego środka przymusu oraz osobiście nadzoruje jego wykonanie. Stosowanie przymusu wobec pacjenta na gruncie i tryb stosowania przymusu bezpośredniego wobec pacjentów na gruncie reguluje jej art. 18. Stanowi on, że: „1. Przymus bezpośredni wobec osób z zaburzeniami psychicznymi, przy wykonywaniu czynności przewidzianych w niniejszej ustawie, można stosować tylko wtedy, gdy przepis niniejszej ustawy do tego upoważnia albo osoby te:1) dopuszczają się zamachu przeciwko:a) życiu lub zdrowiu własnemu lub innej osoby lubb) bezpieczeństwu powszechnemu, lub2) w sposób gwałtowny niszczą lub uszkadzają przedmioty znajdujące się w ich otoczeniu, lub3) poważnie zakłócają lub uniemożliwiają funkcjonowanie zakładu psychiatrycznej opieki zdrowotnej lub jednostki organizacyjnej pomocy O zastosowaniu przymusu bezpośredniego decyduje lekarz, który określa rodzaj zastosowanego środka przymusu oraz osobiście nadzoruje jego wykonanie. W szpitalach psychiatrycznych, jednostkach organizacyjnych pomocy społecznej oraz w trakcie wykonywania czynności, o których mowa w art. 21 ust. 3 oraz art. 46a ust. 3, jeżeli nie jest możliwe uzyskanie natychmiastowej decyzji lekarza, o zastosowaniu przymusu bezpośredniego decyduje i nadzoruje osobiście jego wykonanie pielęgniarka, która jest obowiązana niezwłocznie zawiadomić o tym lekarza. Każdy przypadek zastosowania przymusu bezpośredniego i uprzedzenia o możliwości jego zastosowania odnotowuje się w dokumentacji W jednostce organizacyjnej pomocy społecznej, która nie zatrudnia lekarza, informację, o której mowa w ust. 2, pielęgniarka przekazuje kierownikowi jednostki, który niezwłocznie informuje o tym upoważnionego przez marszałka województwa lekarza specjalistę w dziedzinie W szpitalu psychiatrycznym lekarz, o którym mowa w ust. 2, niezwłocznie zatwierdza zastosowanie przymusu bezpośredniego zleconego przez pielęgniarkę lub nakazuje zaprzestanie jego również: Przymusowe leczenie psychiatryczne 5. Jeżeli nie jest możliwe uzyskanie natychmiastowej decyzji osoby, o której mowa w ust. 2, o zastosowaniu przymusu bezpośredniego w trakcie wykonywania czynności, o których mowa w art. 21 ust. 3 oraz art. 46a ust. 3, lub wobec osoby, o której mowa w ust. 1, której pomocy udziela zespół ratownictwa medycznego, decyduje i nadzoruje osobiście kierujący akcją prowadzenia medycznych czynności ratunkowych, który jest obowiązany niezwłocznie zawiadomić o tym dyspozytora medycznego. Każdy przypadek zastosowania przymusu bezpośredniego i uprzedzenia o możliwości jego zastosowania odnotowuje się w dokumentacji Zastosowanie przymusu bezpośredniego wobec osoby, o której mowa w ust. 1 pkt 1 i 2, polega na przytrzymaniu, przymusowym podaniu leków, unieruchomieniu lub izolacji, a wobec osoby, o której mowa w ust. 1 pkt 3 – na przytrzymaniu lub przymusowym podaniu W sytuacji, o której mowa w ust. 5, zastosowanie przymusu bezpośredniego polega na przytrzymaniu lub unieruchomieniu. Przymus bezpośredni stosuje się nie dłużej niż przez czas niezbędny do uzyskania pomocy lekarskiej, a w przypadku gdy jej uzyskanie jest utrudnione, na czas niezbędny do przewiezienia osoby do zakładu psychiatrycznej opieki zdrowotnej lub szpitala wskazanego przez dyspozytora medycznego. Przewiezienie osoby z zastosowaniem przymusu bezpośredniego następuje w obecności zespołu ratownictwa Przed zastosowaniem przymusu bezpośredniego uprzedza się o tym osobę, wobec której środek ten ma być podjęty. Przy wyborze środka przymusu należy wybierać środek możliwie dla tej osoby najmniej uciążliwy, a przy stosowaniu przymusu należy zachować szczególną ostrożność i dbałość o dobro tej W przypadkach określonych w ust. 1 jednostki systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne, Policja oraz Państwowa Straż Pożarna są obowiązane do udzielania lekarzowi, pielęgniarce lub kierującemu akcją prowadzenia medycznych czynności ratunkowych pomocy na ich również serwis: Prawa pacjenta10. Zasadność zastosowania przymusu bezpośredniego:1) przez lekarza zakładu opieki zdrowotnej, w tym lekarza, który zatwierdził stosowanie środka przymusu bezpośredniego zleconego przez inną osobę – ocenia, w terminie 3 dni, kierownik tego zakładu, jeżeli jest lekarzem lub lekarz przez niego upoważniony,2) przez innego lekarza, pielęgniarkę jednostki organizacyjnej po-mocy społecznej lub kierującego akcją prowadzenia medycznych czynności ratunkowych – ocenia, w terminie 3 dni, upoważniony przez marszałka województwa lekarz specjalista w dziedzinie Minister właściwy do spraw zdrowia w porozumieniu z Ministrem Sprawiedliwości oraz ministrem właściwym do spraw zabezpieczenia społecznego określi, w drodze rozporządzenia, sposób:1) stosowania przymusu bezpośredniego,2) dokumentowania zastosowania przymusu bezpośredniego,3) dokonywania oceny zasadności zastosowania przymusu bezpośredniego– uwzględniając potrzebę ochrony praw i godności osoby, wobec której jest stosowany przymus bezpośredni”.W przeciwieństwie do innych wyliczeń przewidzianych w w jej art. 18 mamy do czynienia z katalogiem zamkniętym. Oznacza to, że przypadki, w których można stosować przymus bezpośredni, są wyliczone enumeratywnie, a nie przykładowo. Wynika z tego, że przymus bezpośredni można stosować wyłącznie w przypadku zaistnienia którejś z wymienionych w tym przepisie okoliczności. Nie można zatem zastosować przymusu bezpośredniego w sytuacji, gdy np. personel szpitala chce mieć spokój i aplikuje pacjentowi nadmierną dawkę leków kategoria sytuacji, gdy można stosować przymus bezpośredni, to dopuszczenie się przez pacjenta zamachu na własne życie lub zdrowie. W praktyce jest to przede wszystkim próba samobójcza czy W niektórych jednostkach chorobowych mamy do czynienia np. z gwałtownym pobudzeniem psychoruchowym, w efekcie którego może dojść do uszkodzenia ciała chorego. Z kolei pacjent w ostrej depresji może zaniechać wypełnienia podstawowych potrzeb życiowych, wynikiem czego może być wyniszczenie ma tu na myśli wszystkie takie zdarzenia, które niosą faktyczne zagrożenie dla życia i zdrowia. W praktyce np. nie każdy stan upojenia alkoholowego może rodzić zagrożenia – ale delirium już tak, zwłaszcza kiedy nałożą się na niego jeszcze np. również: Przymusowe leczenie alkoholikaDopuszczenie się zamachu na życie i zdrowie innych osób, o którym mowa w pkt 1a) omawianego przepisu, może być wynikiem działań celowych danej osoby, ale może też np. stanowić efekt napadu katatonicznego. Obojętnie, czy agresja jest wynikiem urojeń, czy czynników fitobiologicznych, istnieje dla zapobieżenia jej skutkom możliwość zastosowania przymusu Zagrożenie bezpieczeństwa powszechnego (pkt 1b) to przede wszystkim taka sytuacja, gdy pacjent np. grozi wysadzeniem budynku czy podłożeniem bomby w środkach komunikacji miejskiej. W każdym przypadku należy oczywiście rozważyć, czy chory ma realne możliwości zrealizowania swoich punkcie drugim cytowanego przepisu jest mowa o gwałtownym niszczeniu lub uszkadzaniu. Można się zastanawiać, czy jest to poprawna redakcja językowa, ponieważ to co dla jednego jest działaniem gwałtownym, dla innej osoby nie ma takiego przymiotu. Nie jest jednoznaczna do oceny sytuacja, czy użycie przymusu bezpośredniego jest zasadne, gdy chory niszczy swoją własność. Skoro jednak Konstytucja zakłada prawo swobodnego dysponowania własnością, to użycie przymusu, gdy właściciel uszkadza należące do niego przedmioty, jest wątpliwe (chyba że czyniąc to, stwarza zagrożenie, o którym mowa w pkt 1). Podobna wątpliwość odnosi się do pojęcia poważnego zakłócenia lub uniemożliwienia funkcjonowania zakładu z zastosowanie przymusu bezpośredniego może przejawiać się w:– przytrzymaniu czyli krótkotrwałym unieruchomieniu pacjenta, przy użyciu siły fizycznej, gdy zasadniczym celem jest np. doprowadzenie chorego na oddział, podanie mu leku, wykonanie czynności higienicznych i pielęgnacyjnych;– przymusowym podaniu leków polegającym na wprowadzeniu do organizmu chorego substancji leczniczych, podłączenie kroplówki, wykonanie zastrzyku, podanie tabletki itp.;– unieruchomieniu polegającym na pozbawieniu możliwości ruchu przez przypięcie pasami, np. przy napadzie katatonicznym, czy zastosowaniu kaftana;– izolacji polegającej na umieszczeniu w zamkniętym praktyce ust. 6 art. 18 jest powtórzeniem które w sposób szerszy opisuje katalog możliwych środków przymusu również: Czy monitoring w szpitalu łamie prawa pacjenta?Samo zastosowanie przymusu bezpośredniego musi być przemyślane pod względem logistycznym. Osoba z zaburzeniami często znajduje bowiem w sobie pokłady siły i energii, o którą nikt by jej nie podejrzewał. Dlatego przed zastosowaniem środków przymusu bezpośredniego należy zabezpieczyć odpowiednią liczbę wykwalifikowanego optymalny sposób unieruchomienia uznaje się pasy służące do umocowania pacjenta do łóżka. Psychiatrzy coraz częściej kwestionują zasadność stosowania kaftana, który w szpitalach powoli wychodzi z użycia. Przed unieruchomieniem należy zabezpieczyć pacjenta przed uszkodzeniem czy zadławieniem np. protezą. Zasadne jest zatem odebranie mu okularów, protezy, ostrych przedmiotów, szelek, zapałek itp. Pacjent musi być przytrzymany tak, by można go było położyć na boku w przypadku potrzeby reanimacji, podania kroplówki czy wykonania przed użyciem przymusu bezpośredniego należy uprzedzić o możliwości jego art. 18 stał się podstawą do wydania przez Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej określającego sposób stosowania przymusu bezpośredniego wobec osoby z zaburzeniami psychicznymi, polegający na przytrzymaniu, przymusowym zastosowaniu leków, unieruchomieniu i izolacji. Jak wynika z wobec pacjenta można zastosować więcej niż jeden środek. Najczęściej dzieje się tak, gdy najpierw pacjent jest unieruchamiany przez przytrzymanie, a potem przymusowo podawany jest mu szczególną uwagę zasługuje § 5 który określa sposoby unieruchomienia: unieruchomienie jest dłużej trwającym obezwładnieniem osoby z użyciem pasów, uchwytów, prześcieradeł lub kaftana przeznaczone do izolacji powinno zabezpieczać przed uszkodzeniem ciała osoby, a zarazem odpowiadać pod względem warunków bytowych i sanitarnych innym pomieszczeniom szpitala psychiatrycznego lub domu pomocy społecznej. Czas trwania przymusu bezpośredniego jest ściśle limitowany. Generalnie przymus bezpośredni może trwać tylko do czasu ustania przyczyn jego zastosowania. Lekarz zaleca zastosowanie przymusu bezpośredniego w formie unieruchomienia lub izolacji na czas nie dłuższy niż 4 godziny. W razie potrzeby lekarz, po osobistym badaniu pacjenta, może przedłużyć unieruchomienie na następne okresy 6 godzinne (wynika to z § 9 chodzi o czas stosowania przymusu bezpośredniego, to ustawa – jest bardziej rygorystyczna niż rozporządzenie wykonawcze – Wynika z niej, że może on być stosowany nie dłużej niż przez czas niezbędny do uzyskania pomocy lekarskiej, a w przypadku gdy jest to utrudnione, na czas niezbędny do przewiezienia osoby do zakładu psychiatrycznej opieki zdrowotnej lub szpitala wskazanego przez dyspozytora medycznego. Oczywiście można się zastanawiać, co należy rozumieć pod pojęciem niezbędnego czasu do uzyskania pomocy lekarskiej oraz co należy rozumieć przez pomoc lekarską, a w szczególności, czy ustawodawca miał na myśli samo przewiezienie pacjenta do szpitala, czy też sytuację już po podjęciu niezbędnych działań medycznych. Wydaje się, że czas trwania przymusu bezpośredniego wyznaczony jest przez podjęcie działań zapobiegających lub eliminujących przyczyny, dla których go zastosowano, i wiąże się z umożliwieniem podania leków wyciszających agresję czy pobudzenie pacjenta, względnie do czasu, gdy ustanie bezpośrednie zagrożenie dla jego życia lub jest, że decyzję o zastosowaniu przymusu podejmuje lekarz, natomiast w sytuacji, gdy nie jest możliwe jej uzyskanie natychmiast, czyni to pielęgniarka, która jednak ma obowiązek niezwłocznego zawiadomienia lekarza. Regulacja ta nie jest trafna. Dotyczy to zwłaszcza przypadku, gdy należy podać leki, określić odpowiednią dawkę medykamentu czy zadecydować o rodzaju leku. Nie można zapominać też, że niektóre leki nie mogą być łączone i zastosowanie niektórych środków może doprowadzić do skutków ubocznych, które mogą być niebezpieczne dla zdrowia i życia pacjenta . Ostatnia nowelizacja poszerzyła katalog osób uprawnionych do stosowania przymusu bezpośredniego o pracowników służb ratownictwa medycznego. Jest to o tyle istotne, że ratownik medyczny obecnie często jest jedynym fachowcem w karetce pogotowia i zarazem pierwszą osobą pojawiającą się na wezwanie do pacjenta, który np. zachowuje się agresywnie czy przejawia tendencje samobójcze. Pozostawienie uprawnień do zastosowania przymusu bezpośredniego wyłącznie w kompetencji lekarza czy pielęgniarki w praktyce opóźniałoby faktyczne udzielenie pomocy osobie chorej i wymagałoby oczekiwania przez ratownika na przyjazd znacznie praktyczne ma regulacja zawarta w ust. 9 Dotychczas zdarzało się bowiem, że w przypadku stanu zagrożenia życia lub zdrowia pacjenta lub w sytuacjach, gdy stwarzał on zagrożenie dla innych osób – wzywano co prawda i policję, i pogotowie, ale działania tych podmiotów nie były podejmowane wspólnie. Często lekarz i sanitariusz nie byli w stanie podjąć skutecznych działań wobec bardzo agresywnego chorego, który np. zabarykadował się w mieszkaniu lub na balkonie. Uprawnienie lekarza, pielęgniarki lub osoby kierującej akcją prowadzenia medycznych czynności ratunkowych do żądania pomocy od straży pożarnej czy państwowego ratownictwa medycznego znacznie upraszcza sytuację i prowadzi do przyspieszenia udzielania niezbędnej pomocy choremu, pozwalając na wyeliminowanie zbędnych rozważań czy i w jakim zakresie prowadzący akcje mogą oczekiwać pomocy od innych zastosowanie przymusu bezpośredniego znajduje odzwierciedlenie w dokumentacji medycznej. W domach pomocy społecznej w przypadku braku możliwości uzyskania zlecenia przez lekarza unieruchomienia lub izolacji przedłużenie tych środków na następne okresy 6 godzinne może zlecić pielęgniarka. Przedłużenie unieruchomienia lub izolacji na okresy dłuższe niż 24 godziny jest dopuszczalne tylko w warunkach szpitalnych. Na szczególną uwagę zasługuje tak zwana karta zastosowania przymusu bezpośredniego. Jest to dokument wypełniany każdorazowo po zastosowaniu środka. Zawiera ona szczegółowe dane dotyczące przyczyny zastosowania środka, jego rodzaju oraz czasu trwania. Na karcie odnotowuje się też, kto zlecił zastosowanie środka oraz informacje dotyczące przedłużenia czasu izolacji lub unieruchomienia. Właśnie karty zastosowania przymusu bezpośredniego są analizowane przez sędziego wizytującego daną placówkę. Braki w kartach muszą być uzupełnione. Z satysfakcją można stwierdzić, że wizytacje np. w domach pomocy społecznej wypadają bardzo pozytywne i rzadko można spotkać przypadki wadliwego wypełniania również serwis: Opieka nad senioremUnieruchomienie pacjenta może powodować zaburzenia krążenia, otarcia, narażać na kontuzje. Stąd potrzeba zabezpieczenia pacjenta i stałego monitorowania jego stanu. Pielęgniarka dyżurna (pielęgniarka w domu pomocy społecznej) kontroluje stan fizyczny osoby unieruchomionej lub izolowanej nie rzadziej niż co 15 minut, również w czasie snu tej osoby. Adnotację o stanie osoby zamieszcza bezzwłocznie w karcie. Zgodnie z § 14 karta dotyczy:– oceny prawidłowości unieruchomienia, a w szczególności sprawdza, czy pasy, uchwyty, prześcieradła i kaftan bezpieczeństwa nie są założone zbyt luźno lub zbyt ciasno;– zapewnienia krótkotrwałego uwolnienia pacjenta od unieruchomienia w celu zmiany jego pozycji lub zaspokojenia potrzeb fizjologicznych i higienicznych, nie rzadziej niż co 4 razie wystąpienia zagrożenia dla zdrowia lub życia osoby pielęgniarka jest obowiązana natychmiast zawiadomić o tym lekarza. Zastosowanie przymusu bezpośredniego w celu przywiezienia osoby skierowanej do szpitala psychiatrycznego odbywa się na zlecenie lekarza w myśl art. 11 lub art. 21 ust. 3 Zlecenie może być wykonane nie później niż w ciągu 24 godzin od jego bezpośredni w szpitalu psychiatrycznym lub w domu pomocy społecznej może być stosowany wyłącznie przez wyszkolonych w tym zakresie pracowników medycznych lub w ich obecności. Szkolenie pracowników w zakresie stosowania przymusu bezpośredniego organizuje kierownik szpitala, domu pomocy społecznej lub zakładu pomocy doraźnej (pogotowia ratunkowego) .Na koniec rozważań o stosowaniu przymusu bezpośredniego zostanie przedstawiona następująca uwaga. Otóż często pojawia się wątpliwość, czy zasadne jest stosowanie przymusu bezpośredniego wobec osoby, która swoim zachowaniem stwarza zagrożenie dla własnego życia. Wynika to z faktu, że samobójstwo nie jest czynem penalizowanym przez Należy tutaj rozróżnić dwie sytuacje: jedna, gdy jest to świadomy akt woli, i druga, gdy dana osoba działa w warunkach, gdy nie jest w stanie podejmować świadomie decyzji, np. z racji choroby. Gdy pacjent cierpi na schizofrenię maniakalno depresyjną i słyszy „głosy” nakłaniające go do samobójstwa, trudno przyjąć, że nie zachodzą warunki do zastosowania przymusu bezpośredniego w celu ratowania życia. 1. M. Balicki, Przymus w psychiatrii – regulacje i praktyka, PiM 1999, nr A. Bilikiewicz, S. Pużyński, J. Rybakowski, J. Wciórka, M. Makarowski, Schizofrenia ustawowa, Rzeczpospolita 2002, nr R. Rutkowski, Wybrane aspekty przymusu bezpośredniego w szpitalach psychiatrycznych, PPiN 1996, nr również: Badanie, leczenie i rehabilitacja osób z zaburzeniami psychicznymiTekst pochodzi z poradnika Ochrona zdrowia psychicznego, Autor: Beata Turzańska-Szacoń, Wydawnictwo Gaskor
zapytał(a) o 16:40 Jak wygląda pobyt niedoszłego samobójcy w szpitalu? Pytam się z ciekawości,nie mam żadnych zamiarów czy mi o takiego,który się nażarł tabletek nasennych albo zwykłych i go siedzi w szpitalu?Zamykają go do psychiatryka?No i wgl jak to jest?Co mu robią?Chodzi mi o to,że jak mu się nie uda,bo jak mu się uda to wiadomo - leży w trumnie. Odpowiedzi Quee odpowiedział(a) o 18:33 To tak... znów z życia wzięte; Najpierw zabierają go na oddział toksykologi. Jeśli stan jest ciężki a samobójca mieszka daleko od toksykologii może nawet zginąć ponieważ samobójców nie wysyła się do normalnego szpitala. Jeśli Twoje objawy i stan jest ciężki leżysz w sali jednoosobowej lub sali 3 osobowej gdzie lekarze mogą obserwować Cię za szyby. Przyczepiają Cię do maszyny gdzie cały czas jest pokazany ruch Twojego serca i ciśnienie. Oczywiście jest też pokazane tętno. Podłączają Kroplówkę lub wkładają rurę do żołądka by samobójca wszystko wyrzygał. (Na szczęście ja miałam kroplówkę. )Gdy pacjent jest agresywny lub nie stosuje się do poleceń (Jak było w moim przypadku.) zapina się go w pasy przez cały dzień. Akurat oni mają tyle serca, że nie zapinają tak, że krew nie dochodzi. Jest luźno. Ale dłoni czy stopy nie wyciągniesz. Gdy jesteś już świadomy i zdolny do rozmowy lekarz prowadzący każę Ci powiedzieć jaki był powód. Gdy uzna to za poważny wysyła Panią psychiatrę (, która u nas w Gdańsku była nad wyraz arogancka i miała wszystko za przeproszeniem w czy Ci coś jest, czy nie. ) na rozmowę z Tobą. Mi osobiście groziła, że mnie zamknie w psychiatryku i trzasnęła drzwiami wychodząc. Gdy zdrowie się unormuje przechodzi się do sali ogólnej gdzie 'mieszkasz' z innymi ludźmi. Można pogadać i tak dalej... Hmm... Gdy jesteś na sali ogólnej lub na pokoju cięższych przypadków jesteś obserwowany 24 h na dobę przez kamerę. - Działa. Nie raz mnie ochrzaniali za to co przecież nie mogli zobaczyć. Więc kamery są czynne. Lekarze traktują i patrzą na Ciebie jak na chore psychicznie dziecko, którego aż nie można dotknąć bo jeszcze czymś może zarazić. Gdy powód samobójstwa był dostatecznie dobry przychodzą ratownicy medyczni i zabierają Cię karetkę do szpitala psychiatrycznego gdzie jesteś leczony. Mnie za pierwszym razem wypuścili po 2 tygodniach. Za drugim razem byłam 2 miesiące. I ostatnie; Toksykologia jest to oddział zamknięty w pod ziemi. Porządek jest tam dobry... Sale zadbane... Jedzenie jak na szpitale naprawdę dobre. Łóżka też dobre. Mogłeś np wybrać automatycznie czy chcesz by miejsce pod głową się podniosło, czy pod kolanami też itd. Jedna łazienka jest na jeden pokój. Więc to też bardzo dobre. W pokojach jest telewizor, w którym nawet viva jest... Ale jak to oni ujęli "Jak będziesz grzeczny to damy Ci za nagrodę pilota." Więc nic za darmo. Lekarze są dość niecierpliwi i nerwowi...ale tak jest ok. No cóż...To wszystko. Jest w szpitalu na oddziale psychiatrycznym. Leży tam i jest pod opieką ludzi, żeby nic sobie nie zrobił, ma różne badania, terapię i leży tam dopóki psycholog/psychiatra nie powie, że już może zostać wypisany. blocked odpowiedział(a) o 18:16 Co Ty się tak usprawiedliwiasz przede mną? *-*"Pytam się z ciekawości,nie mam żadnych zamiarów czy coś." blocked odpowiedział(a) o 16:56 Najpierw to lekarze walczą o jego życie w szpitalu. To zależy od tego ile tych tabletek się nażarł i chodzi pewnie na jakieś terapie odwykowe. I do psychologa, jeżeli jest w stanie normalnie pewno jego życie zmieni się po nieudanym samobójstwie. A jeżeli nie to powtórzy to jeszcze raz w co wątpię . Żorknin odpowiedział(a) o 16:49 Jest w szpitalu do puki nie wydobrzeje (w sensie że z jego ciałem bedzie wszystko ok).a pózniej to już zależy... jeśli to jest np nastolatek to przeważnie musi chodzić do psychologa i takie tam. Jeśli jest na prawdę źle to dają do psychiatryka, aż wydobrzeje ; ) Chyba, że nie było tak źle to szpitala do póki nie wydobrzeje (w znaczeniu, aż mu przejdą myśli samobójcze), ale to ogólnie trochę trwa. blocked odpowiedział(a) o 17:20 zalezy ile się nażarł tych tabetek...może nawe siedzieć miesiąc nie wiadomo... -siedzi w szpitalu aż nie "wyzdrowieje"-zamykają go do psychiatryka, jeśli jest psychiczny i zamiar samobójstwa miał tylko przez objawy to tak,że człowiek nie ma na nic rozmawia z ludźmi,tylko patrzy bardzo smutny i złośliwy na cały mu diagnozę i jakoś nie miałam myśli samobójczych czy czegoś takiego,po prostu odpowiadam na pytanie,jak coś:)) no mi się wydaje że będzie pod opieką psychologa przez dłuuuugi okres czasu. Robić no to raczej nic poza rozmowami w stylu : dlaczego to zrobiłaś/łeś itp. Dobra, idę spytać mamę, lubię jak opowiada o psychiatrykach. ^^Przede wszystkim taką osobę bezzwłocznie zawozi się do (neuro)psychiatryka i nie ma możliwości, żeby się tam nie znalazła (tj. choćby siłą trzeba ją tam zabrać). Najpierw osoba taka jest poddawana rozmowom z psychologiem, później ma przedstawiony plan pobytu. Dostaje leki, ma grupowe i indywidualne spotkania z terapeutą/psychologiem, poza tym nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Poza tym odbierane są przedmioty typu komórek, i wszystkie, które mogłyby pomóc takiej osobie w zaszkodzeniu pobytu - i zapomniałam - zaczyna się od oczyszczenia organizmu z toksyn. Najpierw przez ok. dobę go ratują. Potem przez tydzień, dwa neutralizują działanie środka nasennego. W szpitalu pewnie ma spotkania z psychologiem, który zwykle pomaga. Niekiedy jednak zamykają niedoszłego samobójcę w psychiatryku. Robią to wtedy, gdy zagraża on sobie lub osobom w swoim otoczeniu. On tam sobie żyje, bierze różne prochy. A jak wraca do domu to jest wstrząśnięty. Jeśli ma rodzinę to go odwiedzają i pomagają w problemie. Wkoło niego krążą plotki, że to jakiś psychopata i najczęściej ma resztę życia do bani, bo inni zawsze patrzą na niego z lekką bojaźnią, może oprócz bliskich. blocked odpowiedział(a) o 13:19 Jeżeli podczas próby samobójczej odniósł rany musi przebywać w szpitalu aż wydobrzeje , jednak nawet tam jest kontrolowany by nie próbował sobie ponownie zrobić krzywdy np przypinany pasami bezpieczeństwa do łóżka po wyjściu ze szpitala wysyła się go na terapie psychologiczną lub ale to zależne od stanu pacjenta na psychiatryczną Wiem, że to tak po terminie, ale cóż. Po tabletkach wygląda to tak:Początkowo pacjent musi pozbyć się tych tabletek z organizmu. | Znajoma miała wkładaną jakąś rurkę do gardła. | Może siedzieć zarówno dwa tygodnie jak i miesiąc. Bardzo możliwe, że zamykają, najczęściej tak jest. Podają mu różne leki, ale to zależy od pacjenta. Poza tym to pacjent musi uczestniczyć w różnych zajęciach. Imnoen odpowiedział(a) o 17:03 nie koniecznie leży w trumnie, samobójców na cmentarzach chować nie chcą;psamobójstwo to grzech najcięższy, po co plugawić cmentarz ;> blocked odpowiedział(a) o 17:05 płukanie żolądka i stała obserwacja i pomoc psychiatry Metkaaa odpowiedział(a) o 21:04 Uważasz, że ktoś się myli? lub
- Chłopiec wyznał, że partnerzy matki wykorzystywali go seksualnie, a ona brała pieniądze. Wstępnie zdecydował, że złoży zeznania, ale przekupiła go słodyczami z Biedronki - wyznaje Sara, która pracowała w szpitalu psychiatrycznym dla dzieci w woj. dolnośląskim. Zobacz film: "Przez 10 lat był zamknięty w szpitalu psychiatrycznym, bo ukradł rower" Jest pielęgniarką, która przez prawie siedem lat pracowała w szpitalu psychiatrycznym dla dzieci o wzmożonym zabezpieczeniu. W 2017 pod pseudonimem Sara Romska wydała książkę "Dzieci Psychiatryka. Historie ich życia", w której opisała swoje doświadczenia z pracy z dziećmi. Choć nie padła w niej nazwa szpitala ani personalia pacjentów, publikacja nie spodobała się dyrektorowi placówki i Sara musiała odejść z pracy. Na początku br. ukazała się jej druga książka pt.: "Dzieci Psychiatryka. Dalsze losy". Kobieta ujawnia w niej smutną rzeczywistość młodych pacjentów, którzy przeżyli piekło. Marianna Fijewska, Wirtualna Polska: Czym różni się zwykły szpital psychiatryczny od szpitala o wzmożonym zabezpieczeniu? Sara Romska, pielęgniarka pracująca przez 7 lat z nieletnimi pacjentami chorymi nerwowo i psychicznie: Placówkę otacza wysokie ogrodzenie z kolczastym drutem, w oknach są kraty, a pacjenci nie mogą samodzielnie przemieszczać się po budynku. Dzieciaki są tam kierowane przez sąd najczęściej z powodu samookaleczania, agresji, używek, wagarowania, prostytucji i innych form skrajnej demoralizacji. Ile lat miał najmłodszy pacjent, który się samookaleczał? To była Natalia, miała 12 lat i pochodziła z pozornie dobrego domu, ale rodzice nie mieli dla niej czasu. Rozwiedli się. Mama zajęła się swoim życiem, a tata założył nową rodzinę. Dziecko popadało w coraz większą depresję, aż wreszcie ojcu urodziła się córeczka, której również nadał imię Natalia. Dla małej to było zbyt wiele. Pocięła się i trafiła do nas. Zobacz także: "Tajemnice pielęgniarek". Fragment książki Marianny Fijewskiej Jak zachowują się rodzice, gdy ich dziecko trafia do szpitala? Teoretycznie powinni być zaangażowani w proces leczenia i uczestniczyć razem z nim w terapii. Ale takich rodziców można policzyć na palcach jednej ręki. Bardzo rzadko interesują się swoimi dziećmi. Moment, w którym sąd umieszcza je w szpitalu, oznacza dla nich koniec problemu. Ile lat miało najmłodsze dziecko uprawiające prostytucję? 14 lat. Dziewczyna nie miała ojca, miała za to młodsze rodzeństwo, które trzeba było wykarmić. Matka piła i zabierała dziewczynie wszystkie zarobione pieniądze. Młoda sprzątała domy, a później zatrudniła się w piekarni. Pewnej nocy, gdy wracała z pracy, jeden z robotników budowlanych zaproponował jej podwózkę. Tam w samochodzie powiedział, że zapłaci jej dużo pieniędzy za seks. Zgodziła się i tak się zaczęło – chciała pomóc rodzeństwu i zapłaciła za to własnym ciałem. Jej matka doskonale wiedziała, co robi córka i sama ją do tego namawiała. Chcieliśmy pozwać ją za sutenerstwo, ale ta kobieta miała ciągły kontakt telefoniczny z córką. Po jednej z takich rozmów dziewczynka znów się pocięła i wycofała zeznania. Matka pozostała bezkarna. Na co najczęściej cierpią dzieci w szpitalu psychiatrycznym? Od lat 90-tych powstała nowa jednostka chorobowa zwana zaburzeniami emocji i zachowania. To nie jest organiczna choroba psychiczna, ale zaburzenia spowodowane stresem, traumą, doświadczeniami skrajnego zaniedbania. Gdyby rodzice mieli czas dla tych dzieci, większość nigdy nie trafiłaby do szpitala. Czy często pacjentami są ofiary molestowania? Szokująco często, choć to, że były ofiarami pedofilskich aktów, wychodziło dopiero po czasie. Pamiętam Grzesia, który trafił do nas, bo wagarował i sięgał po narkotyki. Miał 15 lat, ale bał się sam spać. Nieraz z koleżankami znajdowałyśmy go schowanego pod łóżkiem. Chłopak nie trzymał kału. W końcu zbadał go chirurg i powiedział nam, że jest przerażony, że nigdy czegoś takiego nie widział. Chłopiec wyznał, że partnerzy matki wykorzystywali go seksualnie, a ona brała za to pieniądze. To trwało latami, a on nie wiedział, że dzieje się coś złego. Matka wmawiała mu, że to normalne. Ta kobieta poniosła odpowiedzialność karną? Wstępnie przekonaliśmy chłopaka do złożenia zeznań. Co prawda matka przychodziła na odwiedziny bardzo rzadko, ale za którymś razem udało jej się przekonać Grzesia, by nie opowiadał o całej sytuacji. Przekupiła go słodyczami z Biedronki. Temat został zamknięty. Czy właśnie ten przypadek wstrząsnął panią najbardziej? Ten i jeszcze jeden. Bardzo podobny. Przez sześć lat przebywał u nas pewien śliczny, miły i spokojny chłopiec. Raz zapytałam go: "Co ty tu w ogóle robisz?". Odpowiedział tylko jedno zdanie: "Pili, bili, gwałcili". To mną potwornie wstrząsnęło, bo nie zdawałam sobie sprawy z tego, co przeżył. Starałam się z nim rozmawiać, ale on nie chciał się otworzyć. Kilka miesięcy po wyjściu ze szpitala nawiązał ze mną kontakt na Facebooku. Napisał, że sobie nie poradził i mieszka w schronisku dla bezdomnych. Trzeba być niezwykle delikatnym i empatycznym w rozmowach z tymi dziećmi. Większość z nich przeżyła piekło. Niestety szpitale rzadko inwestują w odpowiednich pracowników. Zarobki są bardzo niskie, a psychiatryki potrzebują wielu sanitariuszy. W moim szpitalu byli to zazwyczaj przygodni pracownicy, rolnicy albo "złote rączki". Imali się szpitalnych dyżurów, by dorobić, ale nie mieli żadnego podejścia do dzieci. Dochodziło do koszmarnych sytuacji, w których prowokowali pacjentów. To znaczy? Podam ci przykład. Trafił do nas nastolatek, który od małego wąchał klej. Miał uszkodzony mózg do tego stopnia, że zapominał, albo zniekształcał podstawowe wyrazy. Zamiast ketchup mówił "dżedżup". To tak bawiło sanitariuszy, że kazali mu cały czas powtarzać to słowo. Śmiali się, a on nie potrafił wyhamować i w kółko powtarzał: "dżedżup, dżedżup, dżedżup!". Gdy zabawa im się nudziła, dziecko lądowało skrępowane pasami. Czy pacjenci się czasem buntują? Przez siedem lat przeżyłam trzy bunty. Szpital wygląda wtedy jak pobojowisko – wyrwane kamery, wyłamane drzwi, rozbite szyby. Ale policji się nie woła, bo będzie, że personel sobie nie radzi. Do interwencji funkcjonariuszy doszło tylko raz, gdy trzech sanitariuszy trafiło do szpitala. Jeden ze złamaną ręką, drugi ze wstrząśnieniem mózgu, a trzeci z rozległymi obrażeniami. W innych przypadkach przejawy nieposłuszeństwa zamiatane są pod dywan. Co pani zdaniem jest największym problemem jeśli chodzi o szpitale psychiatryczne dla dzieci w Polsce? Na transplantologię czy kardiologię wydaje się mnóstwo pieniędzy. Państwo chwali się osiągnięciami w tym zakresie, inwestując miliony na badania. Psychiatria nie ma prestiżu – władze nie zdają sobie sprawy, że większość dzieci mogłoby wyjść na prostą, gdyby pracował z nim odpowiednio wykształcony personel, gdyby zażywały leki nowej generacji, gdyby uczestniczyły w ciągłych terapiach… ale o to nikt nie dba, bo psychiatryki spychane są w kąt całej medycyny. Zobacz też: Miał 14-lat, gdy napisał list do kuratorki. "Błagałem, żeby zabrali mnie od matki do domu dziecka" Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez polecamy
pasy bezpieczeństwa w szpitalu psychiatrycznym